Runmageddon. Tak walczył Rawlplug [fotorelacja]
Pogoda – piękna. Ludzie – twardzi. Przeszkody – ekstremalne. Za nami kolejna edycja wrocławskiego Runmageddonu, wyjątkowych zawodów, w których indywidualny wynik jest często równie istotny jak wsparcie udzielone koleżance lub koledze z drużyny.
Było ciężko i bardzo, bardzo ciepło. Do tego stopnia, że jedna z najbardziej wymagających przeszkód na trasie – „kąpiel” w lodowatej wodzie – wielu przyniosła chwilową ulgę, mimo bolesnych skurczy wywołanych nagłą zmianą temperatur. Uczestnicy kończyli bieg spoceni, zabłoceni, poobijani, ale szczęśliwi. Dobrze wiedzieli, że przekraczając metę, przekraczali granice własnej wytrzymałości. A to zawsze bardzo przyjemne uczucie.
Podczas ostatniego Runmageddonu reprezentacja Rawlplug wypadła znakomicie. Na starcie stawiło się 40 osób i tyle samo dobiegło do mety. Obyło się bez groźnych kontuzji. Siniaków, otarć i zadrapań nie liczymy.
Najszybsi? Veronika Hanzii i Mateusz Kosmalski – byliście rewelacyjni, gratulujemy i dziękujemy za włożony w przygotowanie i bieg wysiłek. Żółwik należy się jednak wszystkim, którzy założyli tego dnia koszulki Rawlplug. Kiedy było trzeba, zagryzaliście zęby i przechodziliście samych siebie, by mimo zmęczenia dotrzeć do mety. Kiedy ktoś potrzebował wsparcia, wyciągaliście pomocną dłoń. Dobra robota. Widzimy się za rok.
O autorze
Michał Raińczuk